Przejdź do głównej zawartości

Plaże Zanzibaru – którą wybrać?

Zanzibar słynie z piaszczystych plaż, uznawanych za jedne z piękniejszych na świecie. Jeśli nie jedziecie na zorganizowany wyjazd, gdzie o wyborze miejsca decyduje za Was organizator i tym samym zastanawiacie się, którą z plaż wybrać na kilka dni odpoczynku, czy lepiej jechać na północ czy wschodnie wybrzeże wyspy, być może pomogę Wam nieco tym wpisem. :)

A czym wyróżniają się plaże Zanzibaru? Tym, że nie ma tam mnóstwa hotelowych leżaków i parasoli, że pomimo mnóstwa resortów wokół, nadal sprawiają wrażenie naturalnych i nieco dziewiczych. Wzdłuż plaż często rosną gaje palmowe, a przyniesione w czasie przypływu glony, wodorosty, resztki kokosów czy połamane gałęzie palmowe są sprzątane jedynie sprzed ekskluzywnych hoteli – reszta plaż często wygląda tak, jak zadecydowała w danym momencie natura. Bary czy sklepiki z suwenirami są usytuowane nieco dalej od morza, dając sporą przestrzeń do relaksu i spacerów wzdłuż plaż. Dodając do tego lazurową wodę Oceanu otaczającego wyspę, aż chciałby się zaśpiewać razem z Grześkiem Turnau "...Bo na plażach Zanzibaru, kiedy nadmiar wód, taki nadmiar wód obszaru dla chwil paru. Gdzie powietrza woń nektaru, a nie baru, ach, na plażach, być na plażach Zanzibaru. Człowiek całe życie przeżyć może. Znać przestworza i bezdroża nie najgorzej. A przygoda wnosi, daje, stwarza, wabi urok, magnetyczna woła plaża..."


 

Niestety nie jest to jednak raj - na turystycznych plażach spotkacie się z problemem tzw. beach boysów i naganiaczy. I wydawać by się mogło, że odpoczniecie, ale niestety - na plaży możecie kupić wszystko, dostaniecie ofertę każdego rodzaju od wycieczki, przez zaproszenie na imprezę, prezentację oferty pobliskiej restauracji, po nachalne towarzystwo. Niestety północ wyspy w tym przoduje – plażą nie można przejść dosłownie kilku metrów lub usiąść gdzieś na chwilę na piasku, aby nie zostać zaczepionych przez kolejnego lokalsa. Masajowie spacerujący wzdłuż plaż czy miejscowi spędzający czas wśród turystów - ma to w jakiś sposób swój urok, ale na dłuższą metę jest nieco męczące, jeśli wiąże się z nieustannym zaczepianiem. Jeśli chcecie nieco więcej prywatności i spokoju – polecam wschodnie wybrzeże. Oczywiście i tam dotarli beach boysi, ale jest ich zdecydowanie mniej i jeśli nie wykażesz zainteresowania, to często po prostu nie zwrócą na Ciebie uwagi. Ode mnie osobiście plus dla wschodniego wybrzeża.
I drugim minusem bajecznych plaż Zanzibaru są niestety ceny – noclegi w resortach zaczynają się od kilkudziesięciu/kilkuset USD za nocleg, a knajpki czy bary z widokiem na ocean wydają się idealne, dopóki nie zobaczymy cen, które nieco zwalają z nóg (kawa czy piwo to 5-6 USD, a obiad to koszt ok 15-25 USD wzwyż). Ale uspokajając nieco backpackersów - Zanzibar nie musi być drogi, wystarczy wyjść kilka kroków za plażę do wioski, gdzie można zjeść pysznie i o wiele taniej oraz znaleźć przystępne cenowo noclegi w tzw. lodge.
Osobiście nie jestem fanką bezczynnego wygrzewania tyłka na plaży. Zazwyczaj szukam miejsc, gdzie oprócz leżakowania można pochodzić po okolicy, poprzyglądać się codziennemu życiu lokalsów lub po prostu porozmawiać z ciekawymi ludźmi przy dźwiękach dobrej muzyki. Ale ze względu na charakter wyspy i mnie dopadł leniwo-wakacyjny nastrój, stąd poniżej subiektywny opis plaż, które miałam okazję odwiedzić na chwilę podczas pobytu na Zanzibarze.

Północ wyspy:
Kogokolwiek z miejscowych nie zapytacie, którą z plaż wybrać, wszyscy polecają północne wybrzeże, szczególnie Nungwi. Ja byłam nieco rozczarowana chcąc po prostu odpocząć i zrelaksować się na plaży, bo okazało się, że jest to najbardziej zatłoczone i imprezowe miejsce na całej wyspie. :)
Nungwi to mała wioska rybacka, przy której wzdłuż plaż wybudowano mnóstwo resortów. Jest to najbardziej oblegane miejsce na wyspie, nie tylko przez turystów, ale również i lokalsów. Plaże są raczej czyste i pozbawione wodorostów (choć w grudniu, w trakcie przypływów rano, plaże były wręcz upaprane wyrzuconymi przez wodę glonami), a dodatkowo jest to jedno z kilku miejsc na wyspie, gdzie nie ma rafy koralowej, więc można spokojnie pływać na pełnych falach. Wzdłuż plaży znajdziecie mnóstwo barów, restauracji oraz biur podróż i małych sklepików. Miejscowi cenią sobie to miejsce za względu na liczne atrakcje i imprezy. Choć o odpoczynek na plaży, nie na hotelowym leżaku, już nieco trudniej w tym miejscu. :)
Na północnym końcu plaży znajduje się latarnia morska i Nungwi Mnarani Aquarium z żółwiami morskimi oraz warsztaty budowy tradycyjnych łódek dhow i lokalny targ rybny. Na drugim końcu plaży, w momencie odpływu można znaleźć ustronną zatoczkę pod klifami i przejście na plażę w Kendwa. Na plaży możecie spotkać też stadka krów z pobliskiej wioski oraz zobaczyć jak wyglądają lekcje nauki pływania dla dzieciaków.
Centrum rozrywkowym i imprezowym są Gerry's bar i Cholo's bar, a nurkowie odnajdą się w Spanish Dancer Divers. Warto spróbować rybę w lokalnej "restauracji" w centrum wioski (przy markecie i aptece) za 3-4 USD.

Ja osobiście polecam spacer plażą do Kendwy - w jedną stronę to ok 20-30 minut prawie pustą plażą (nareszcie odrobina spokoju!). :) Pamiętajcie tylko, że wczesnym popołudniem zaczyna się przypływ i droga powrotna może zostać odcięta przez wodę. Wtedy spokojnie można wrócić do Nungwi dala-dala, które kursują do wieczora.
Kendwa to niewielka wioska, która podobnie jak Nungwi słynie z pięknych piaszczystych plaż, jednak tutaj jest już więcej ekskluzywnych resortów i sama atmosfera jest nieco inna, mniej imprezowa. Najsłynniejsze miejsce to Kendwa Rock, w której co miesiąc organizowane są Full Moon Party – resort jak resort, wrażenia na mnie nie zrobił specjalnego, ale jest jednym z ulubionych miejsc spotkań lokalsów, a w sumie raczej był, do czasu kiedy wprowadzono opłatę wstępu dla osób niebędących gośćmi hotelowymi. Nieco przyjemniejszym miejscem z barem przy plaży był dla mnie bardziej kameralny Sunset Kendwa, a na obiad czy kolację polecam bardziej lokalną miejscówkę - Fisherman Restaurant w wiosce.


Na północnym wybrzeżu znalazłam też perełkę, taki prywatny mały raj w KidotiWild Garden, to miejsce którego nie odkryłabym bez zanzibarskich znajomych. Jest to niewielki reggae bar z widokiem na ocean i kilkoma bungalowami. Plaża w tym miejscu jest nieco kamienista, pełna krabów i innych żyjątek, a do tego popołudniami - w trakcie przypływu, zalewana wodą po klify, więc raczej nie jest to miejsce do plażowania, ale idealne żeby odpocząć i zrelaksować się. :) Droga dojazdowa z pobliskiej wioski nie jest w żaden sposób oznakowana, a czasem wygląda jak ścieżka przez pola, więc warto zapytać miejscowych o drogę. :)

I w skrócie, tak wygląda północno-zachodnie wybrzeże wyspy. Na wschodzie najpopularniejsze plaże to okolice Matamwe i Kiwengwa oraz plaże na południowych krańcach wschodniego wybrzeża, czyli Paje, Jambiani i Michamwi.

Matamwe i Kiwengwa to miejscowości na nieco spokojniejszym wybrzeżu wschodnim, spotkałam się nawet z opinią, że są to plaże zarezerwowane głównie pod resorty i wyjazdy zorganizowane. Popularne jest tu również wynajmowanie całych willi prywatnym turystom, a wyspa Mnemba z ekskluzywnym kurortem, widoczna z plaż Matamwe, słynie z tego, że chętnie jest odwiedzana przez takie osobistości, jak np. Bill Gates.
Jako, że osobiście byłam tam tylko jeden dzień, ciężko mi oceniać tę okolice, choć jak dla mnie atmosfera była nieco mocno nadęta, na pewno są to miejsca rzadziej odwiedzane przez lokalsów, a najciekawszy jak dla mnie był lokalny targ rybny. :) Na plus - w okolicach Matamwe znajduje się przepiękna rafa koralowa, warto więc tam trochę ponurkować.

Południowy-wschód wyspy:
W tej części Zanzibaru najpopularniejsze są Jambiani i Paje. Są to idealne miejsca na relaks, choć plaże te raczej odradzane przez miejscowych. A dlaczego? Ze względu na codzienne poranne odpływy – woda cofa się o kilka kilometrów od plaży i aby popływać trzeba iść do rafy koralowej, uważając jednocześnie aby nie złapał nas gwałtowny przypływ. Ale jest i plus tych odpływów – możemy poprzyglądać się jak miejscowe kobiety uprawiają wodorosty na małych poletkach wzdłuż plaż.
Wschodnie wybrzeże jest również mekką kitesurferów – wzdłuż plaż znajdziecie sporo miejsc, gdzie można spróbować kite, m.in. Red Monkey Lodge, a kolorowe latawce widać w powietrzu  praktycznie wszędzie.
W Jambiani znajdziecie już sporo resortów i drogich hoteli, m.in. słynny Coral rock na klifie, gdzie odbywają się popularne w tej części wyspy imprezy. Miejscem nieco bardziej przystępnym na backpackerską kieszeń jest Paje – z mnóstwem bungalowów bezpośrednio przy plaży. Ja byłam zachwycona kameralnym Jambo Bungalows, z cudnymi widokami, gdzie co piątek organizowane są imprezy na plaży. :)

Obie miejscowości to niewielkie wioski rybackie, idealne na odpoczynek i relaks na hamaku - jest o wiele spokojniej niż na północy wyspy, a Masajowie próbujący sprzedawać swoje produkty nie są tak nachalni. I to właśnie tym spokojem i niemal pustymi plażami urzekło mnie wschodnie wybrzeże. :)

Nieco dalej na północ jest kolejna wioska - Michamwi, gdzie znajdziecie słynną restaurację na skale - the Rock. W grudniu-styczniu niestety plaże Michamwi były najsłabszymi jakie widziałam na całym Zanzibarze - mnóstwo glonów, wodorostów i śmieci wyrzuconych przez wodę w czasie przypływu. O dziwo kawałek dalej w Paje plaże były piękne i czyste.

Perełką na wschodnim wybrzeżu, znalezioną również dzięki miejscowym znajomym była Kae beach – jest to plaża niedaleko Michamwi, gdzie nie ma praktycznie żadnych hoteli, a wieczorem jest to idealny punkt do podziwiania zachodów słońca (stąd też inna nazwa tego miejsca – Sunset Bay). Na plaży znajdziecie niewielki bar, gdzie po zachodzie słońca urządzane są ogniska (oczywiście nieoznakowaną drogę dojazdową znajdziecie za hotelem Kae Funk).


Niedaleko Stone Town znajdziecie jeszcze niewielką plażę w Bububu. Miejsce to potraktowałabym osobiście raczej jako taką jednodniową wypadówkę ze Stone Town, na dłuższe plażowanie wybierając którąś z pozostałych plaż.

Którejkolwiek z plaży jednak nie wybierzecie, lazur wody zachwyci Was wszędzie.
Ciekawa jestem, która z plaż Zanzibaru była Waszą ulubioną i tą idealną? :)


PRAKTYCZNIE - kiedy jechać?
Klimat wyspy sprawia, że jest idealnym miejscem do odwiedzania praktycznie przez cały rok.
Oficjalnie pora deszczowa trwa od marca do czerwca, ale deszcze są nieregularne i przejściowe, pada gwałtownie i raczej krótko (również w czasie monsunu, czyli w grudniu-styczniu możliwe są gwałtowne, krótkotrwałe opady). :)
Główny sezon turystyczny to okres od czerwca do sierpnia oraz okolice Bożego Narodzenia i Nowego roku.
Nurkować można praktycznie cały rok (temperatura wody to 25-30 stopni), ale najlepsze miesiące, kiedy morze jest najspokojniejsze, to marzec i listopad. Najlepszy okres na kitesurfing to grudzień-styczeń lub lipiec-sierpień.
W lutym co roku ma miejsce festiwal muzyczny Sauti za Busara, a w lipcu panafrykański festiwal filmowy ZIFF.
Warto pamiętać również o tym, że Zanzibar jest w większości muzułmański, więc w trakcie ramadanu podróżowanie po wyspie na własną rękę może być nieco utrudnione.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tanzania: Dar es Salaam i okolice - co warto zobaczyć. :)

Dar to ogr o mne miasto portowe, centrum ekonomiczno-gospodarcze kraju. Niestety miasto rzadko jest odwiedzane przez turystów w celu zwiedzania – najczęściej jest punktem przesiadkowym lub po prostu większym miastem na trasie na Zanzibar lub safari. A szkoda, bo pomimo, że klimat tego miejsca jest zupełnie inny niż pozostałych miast i miasteczek w Tanzanii, przy bliższym p o znaniu można nawet zapałać do niego sympatią. :)

Zanzibar (Tanzania) – Mzungu w domu, czyli zbiór luźnych myśli po powrocie. Ciekawostki z kategorii "warto wiedzieć przed wyjazdem" :)

Co pierwsze przychodzi na myśl o Tanzanii i Zanzibarze? Afrykańskie krajobrazy, dzikie zwierzaki na safari, Masajowie, rajska wyspa i bajeczne plaże nad lazurowo błękitną wodą... Ale czy tylko? Poniżej wszystko to, co mi osobiście kojarzyć się będzie już na zawsze z tym kawałkiem świata, czyli słów kilka m.in. o języku i filozofii życiowej, transporcie i jedzeniu. ;)