Dar to ogromne miasto portowe, centrum ekonomiczno-gospodarcze kraju. Niestety miasto rzadko jest odwiedzane przez turystów w celu zwiedzania – najczęściej jest punktem przesiadkowym lub po prostu większym miastem na trasie na Zanzibar lub safari. A szkoda, bo pomimo, że klimat tego miejsca jest zupełnie inny niż pozostałych miast i miasteczek w Tanzanii, przy bliższym poznaniu można nawet zapałać do niego sympatią. :)
Przed przyjazdem do Dar wszyscy poznani Tanzańczycy ostrzegli mnie, że jest bardzo niebezpiecznie, żebym na siebie uważała, nie chodziła nigdzie po zmroku, a jak już muszę to w żadnym wypadku sama. I żebym nie nosiła przy sobie żadnych drogocennych rzeczy, bo kradną na zabój... Nie ukrywam, że nieco w atmosferze wywołanego tymi wszystkimi informacjami, nie tyle strachu, co niepokoju, dotarłam do Dar jak na złość po zmroku. Szukając hostelu trochę krążyłam po okolicy i wszędzie słyszałam hasła w stylu "co ja tu robię sama, przecież jest niebezpiecznie tak samej". ;) Miasto na pierwszy rzut oka nieco chaotyczne i raczej nieprzyjemne, okazało się całkiem w porządku, a tak miłych i uczynnych ludzi nie spotkałam nigdzie indziej w całej Tanzanii... być może to zasługa tego, że łaziłam wszędzie sama, a lokalsi starali się zawsze pomóc. :)
Przed przyjazdem do Dar wszyscy poznani Tanzańczycy ostrzegli mnie, że jest bardzo niebezpiecznie, żebym na siebie uważała, nie chodziła nigdzie po zmroku, a jak już muszę to w żadnym wypadku sama. I żebym nie nosiła przy sobie żadnych drogocennych rzeczy, bo kradną na zabój... Nie ukrywam, że nieco w atmosferze wywołanego tymi wszystkimi informacjami, nie tyle strachu, co niepokoju, dotarłam do Dar jak na złość po zmroku. Szukając hostelu trochę krążyłam po okolicy i wszędzie słyszałam hasła w stylu "co ja tu robię sama, przecież jest niebezpiecznie tak samej". ;) Miasto na pierwszy rzut oka nieco chaotyczne i raczej nieprzyjemne, okazało się całkiem w porządku, a tak miłych i uczynnych ludzi nie spotkałam nigdzie indziej w całej Tanzanii... być może to zasługa tego, że łaziłam wszędzie sama, a lokalsi starali się zawsze pomóc. :)
Miasto
zostało
założone przez sułtana Zanzibaru w 1862 r. w miejscu wcześniejszej
wioski Mzizma -
w ten sposób
wioska rybacka rozrosła się do rozmiarów ogromnego miasta i stała
jednym z najważniejszych w Afryce wschodniej miast portowych. Nazwa
Dar
es Salaam tłumaczona
z arabskiego oznacza "dom
pokoju" lub "bezpieczną
przystań".
Jest to stolica administracyjna z siedzibą rządu Tanzanii - oficjalną stolicę kraju przeniesiono do Dodomy w 1981 r.
Poza mnóstwem firm międzynarodowych i licznych hoteli o różnym standardzie, można
stwierdzić, że jest to kulturalno-rozrywkowa stolica Tanzanii,
mnóstwo klubów i barów, życie codzienne i towarzyskie toczy się
przy głównych ulicach lub na targowiskach. Stare miasto tworzy
całkiem miły do przespacerowania się klimat, wszędzie
widać mieszankę wpływów afrykańskich, hinduskich,
islamskich
i arabskich.
A
co
warto zobaczyć w mieście? Poniżej krótka lista, choć ja osobiście polecam po prostu spacer bez odhaczania punktów z listy, porozmawianie z miejscowymi, zobaczenie któregoś z lokalnych targowisk czy spróbowanie ichszego jedzenia z garkuchni przy głównych ulicach (szczególnie polecam stoiska przy poczcie głównej, przy Maktaba Street - rano i wieczorem miejscowe kobiety rozkładają się tam z prowizorycznymi stolikami, można zjeść ogromną porcję ryżu czy ugali z lokalnymi dodatkami za 1000-2000 TZS). :)
-
Port to idealny punkt wypadowy do zwiedzania, możecie zobaczyć
trochę codziennego życia, niedaleko głównego terminala
pasażerskiego znajduje się Kiyukoni Front z lokalnym targiem
rybnym, gdzie możecie zobaczyć rybaków na tradycyjnych łódkach
dhow oraz podziwiać piękne wschody i zachody słońca.
-
Old Boma, czyli
najstarszy budynek w mieście, wybudowany przez sułtana Zanzibaru w
1866 r. w celu przyjmowania swoich gości, niedaleko pałacu, po którym dziś nie ma śladu. Budynek
jest typowy dla architektury zanzibarskiej – ze ścianami zrobionymi
z kamienia koralowca i zdobionymi drewnianymi drzwiami. Znajduje się na
skrzyżowaniu Morogoro
Road i Sokoine Drive, naprzeciwko rzeki obok urzędu miejskiego.
- The White Fathers' House (inaczej nazywany Atiman House), to kolejny
zabytkowy budynek położony przy Sokoine Street. Nazwa budynku
pochodzi od Białych Ojców, którzy prowadzili w nim misję od
1922 r. Druga nazwa odnosi się do afrykańskiego lekarza Atiman, który
został uwolniony przez misjonarzy z nigeryjskiej niewoli, po czym
prowadził praktykę lekarską w Tanzanii. Co
ciekawe zakłada się, że budynek powstał w latach 60 XIX wieku
jako harem sułtana Zanzibaru. ;)
-
St. Joseph's Cathedral, czyli rzymskokatolicka katedra św. Józefa
zbudowana w gotyckim stylu, ze strzelistą wieżą i z kolorowymi
witrażami za ołtarzem. Znajduje się przy Sokoine Drive
naprzeciwko portu. Katedra została zbudowana przez niemieckich
misjonarzy przebywających w Dar w latach 1897-1902.
-
Lutheran Church, to jeden z najbardziej rozpoznawalnych
budynków w mieście. Katedra luterańska została zbudowana również
przez niemieckich misjonarzy w latach 90 XIX wieku w typowo bawarskim
stylu – z czerwonym dachem i zadaszeniami nad okiennicami, z
wieżą dzwonnicą i białymi elewacjami. Znajduje się przy Sokoine
Drive, z widokiem na port.
-
Askari Monument, to pomnik przedstawiający postać afrykańskiego
żołnierza. Został postawiony w latach 30 XX wieku, w celu
upamiętnienia afrykańskich żołnierzy walczących w czasach I
wojny światowej dla Wielkiej Brytanii. Znajduje się na rondzie
łączącym Samora Avenue i Maktaba Street.
-
Muzeum
narodowe i dom kultury (National Museum and
House of Culture) – przedstawia historię i dziedzictwo kulturowe
Tanzanii, m.in. można zobaczyć skamieniałości praczłowieka z
Wąwozu Olduvai lub dowiedzieć się nieco więcej o historii
plemiennej, niewolnictwie i czasach kolonialnych na obszarach
dzisiejszej Tanzanii. Muzeum znajduje się przy skrzyżowaniu Shaaban
Robert Street i Sokoine Drive., wstęp 6000 TZS. W sąsiedztwie
Muzeum znajduje się niewielki ogród botaniczny.
- Muzeum wsi (Makumbusho Village Museum) to taki trochę
skansen – muzeum na otwartym powietrzu, gdzie można zobaczyć
tradycyjne wiejskie chaty 16 plemion zamieszkujących Tanzanię.
Resztę z pozostałych plemion (których w sumie jest ponoć około 120) można
zobaczyć na wyświetlanych zdjęciach. W muzeum można zapoznać się również
ze zwyczajami plemiennymi oraz zobaczyć pokazy tradycyjnego tańca w
weekendy lub święta. Znajduje się przy Bagamoyo Road, wstęp 1500
TZS.
Miłośnikom sportu polecam mecz
lokalnej ligi na stadionie narodowym Benjamin Mkapa.
Warto również wybrać się na targowisko Kariakoo,
szczególnie rano – miejsce gdzie można kupić dosłownie wszystko,
ogromne tłumy, hałas, niezbyt przyjemne zapachy i mocno lokalny
akcent :)
Jeśli ktoś chce kupić drewniane wyroby lokalne, to
warto zajrzeć na Mwenge Woodcarvers Market, choć dla mnie osobiście był już mocno komercyjny i pod turystów. :)
Praktycznie:
Jeśli przylatujecie na międzynarodowe lotnisko Julius Nyerere International Airport, to macie dwie opcje dojazdu do miasta – taksówką (ceny są ustalone odgórnie i wypisane na ścianie przed wyjściem z lotniska, pod koniec 2016 r. było to 35 USD) lub transportem lokalnym, tzw. dala-dala. Minibusa można złapać na głównej przelotówce przed parkingiem na lotnisko (koło stacji paliw). Jadąc z miasta na lotnisko jest nieco łatwiej, bo poza taksówkami można jechać dala-dala spod głównej poczty w centrum (przy czym trzeba najpierw jechać do Nazimoye i złapać kolejne dala-dala do Gongolamboto, prosząc o zatrzymanie się przy lotnisku, koszt około 5000 TZS) lub złapać bajaj, czyli tuk-tuka za około 10000-15000 TZS. Jadąc na lotnisko załóżcie sobie nieco zapasu czasowego, bo na wylotówce z miasta, zazwyczaj rano i popołudniami, są spore korki.
Lotnisko międzynarodowe jest otwarte całą dobę, jeśli jednak po przylocie planujecie przeczekać gdzieś do rana czy na kolejny samolot, np. na Zanzibar, to zostają Wam jedynie krzesełka na zewnątrz lotniska – hala przylotów jest mała i opuszcza się ją zaraz po otrzymaniu wizy i odebraniu bagażu, a na halę odlotów, gdzie można się przespać nocą, wpuszczają jedynie za okazaniem katy pokładowej. Po wyjściu z hali przylotów są bankomaty i kilka kantorów.
Lotnisko na loty wewnątrz Tanzanii (domestic fligths) znajduje się w osobnym terminalu, kilka kilometrów od terminala międzynarodowego. Lotnisko to jest otwierane przed 7 rano, pieszo da się przejść w około pół godzinki przy głównej drodze, po wyjściu z parkingu terminala międzynarodowego należy się kierować w lewo. Taxi pomiędzy terminalami, po krótkich negcjacjch, to koszt około 5000 TZS.
2. pociągiem:
Z Dar są dwie linie kolejowe – Tanzania Railway Limited w kierunku Dodomy i dalej na zachód do Mwanzy oraz Tazara Railway w kierunku Lusaki w Zambii. Pociągi często są opóźnione, jadą dosyć powoli, a tym samym długo i niestety ponoć często zdarzają się napady i kradzieże, sama nie miałam okazji skorzystać z pociągów.
3. autobusem:
Dar jest skomunikowany praktycznie z każdą częścią Tanzanii połączeniami autobusowymi – główny dworzec autobusowy Ubungo znajduje się około 7 km od centrum miasta, stamtąd złapiecie autobusy dalekobieżne, np. do Arushy czy Kenii, kawałek dalej jest również stacja dala-dala z busami na krótszych dystansach. (Dala-dala można złapać też z centrum Dar niedaleko poczty głównej przy Maktaba/Ghana Street lub przy targowisku Kariakoo).
Taxi z centrum na Ubungo Terminal to koszt ok 10-15 USD, są również autobusy miejskie jadące bezpośrednio pod Dworzec za niecałego 1 USD.
Czasem, jak np. w przypadku Kilimanjaro Express można się umówić na odjazd spod biura przewoźnika bliżej centrum – tak żeby nie trzeba było jechać na dworzec Ubungo. Wybierając przewoźnika na dłuższą jazdę upewnijcie się co do standardu, autobusy często lata swojej świetności mają już dawno za sobą. Zazwyczaj do podawanego czasu jazdy dodajcie sobie jakieś 2-3h, bo nigdy nie zdarzyło mi się dojechać w zapewnianym czasie. ;)
Po mieście najłatwiej i najszybciej poruszać się bajaj, czyli 3-kołowymi tuk-tukami (choć o bezpieczeństwie trochę w tym przypadku bym podyskutowała, bo kierowcy jeżdżą zazwyczaj jak szaleni, przeciskając się między autami) lub autobusami miejskimi.
OKOLICE DAR ES SALAAM:
A w okolicach Dar es Salam możecie wybrać się na
wycieczkę na jedną z licznych plaż lub wysp. Najpopularniejsza
jest Bongoyo Island, która jest celem jednodniowych wycieczek
zarówno turystów jak i lokalsów. Pomijając tłumy ludzi jest to
całkiem dobre miejsce do zrelaksowania się od miejskiego hałasu, z
piaszczystą plażą i możliwością snorkowania. Trzeba złapać łódkę
sprzed Slipway (odpływają co około godzinę-dwie, ostatnia ok 14:00),
20-30 min. w jedną stronę, koszt zależny od umiejętności
negocjacyjnych (10-20 USD w obie strony), dodatkowo w sieci znalazłam
info, że trzeba płacić za wstęp (entrance fee) 10 USD, jednak ode
mnie nikt nie chciał opłaty, być może była wliczona już w cenę łódki - jedynie leżaki i parasolki dla
chętnych były extra płatne.
Inną z popularnych wysp jest Mbudya
Island, nieco mniejsza, ale też i nie tak bardzo zatłoczona. Łódkę
na wyspę można złapać w Dar sprzed White Sands Hotel.
Lokalsi polecali również plażę
w Kigamboni, ale nie byłam, więc nie wiem czy warto – ponoć
wystarczy przeprawić się promem z głównego portu za ok 200 TZS.
Niestety większość plaż w tym miejscu jest prywatna i za wstęp dla
niehotelowych gości pobierane są niewielkie opłaty.
Niedaleko Dar znajduje się miejscowość Kunduchi z
ruinami XV wiecznego meczetu i pozostałościami XVII-XIX wiecznych
grobowców arabskich. Ruiny widać z daleka, ze względu na wielki
baobab rosnący pośrodku pozostałości dawnego cmentarza. Część
z grobowców zrobionych z kamienia koralowego to jedynie zarys
grobów, inne to kompletne konstrukcje, na wielu widać tablice z
arabskimi napisami. Natomiast z meczetu pozostała do dziś
przednia ściana z łukowatym wnętrzem i dwa rzędy kolumn. Ruiny są
zaniedbane i dosyć mocno zarośnięte, a miejscowi odradzają
spacery w tym miejscu samemu, ponoć jest niebezpiecznie. Ja dałam
radę, więc być może zależy to od szczęścia. :) Lokalsi przy
wejściu lubią pobierać nieoficjalne, niewielkie opłaty od turystów. Jak dla
mnie całkiem ciekawe miejsce, takie na wyciszenie, a po spacerze
wśród ruin można się wybrać na pobliską plażę albo do parku
wodnego w Kunduchi. Dojazd dala-dala za około 2000 TZS.
W razie gdybyście mieli nieco
zbędnego czasu można się wybrać też na krótki trekking lub
wycieczkę rowerową po Pugu Hills Forest Reserve – jest to park
narodowy położony ok 15 km od Dar. Pozostałości nadmorskiego
lasu z endemiczną roślinnością i zwierzakami uznawane są za jeden z
najstarszych tego typu na świecie. Niestety wstęp na obszar Pugu i
drugiego, sąsiadującego z nim rezerwatu Kazimzumbwi Forest Reserve,
wymaga płatnego zezwolenia – koszt dla obcokrajowców to 30 USD,
permit można otrzymać w biurze Natural Resources
or the Forestry w miasteczku Kisarawe. Ale opłaty można uniknąć
wybierając się na treking po okolicznych wzgórzach poza
terenem rezerwatu, według informacji z sieci samotne spacery nie są zalecane ze względu na
zwierzaki wstępujące w tych lasach, m.in. małpy, węże, leopardy,
hieny – ja byłam z miejscowymi, małą grupą, ale za niewielką opłatą można wynająć lokalnego
przewodnika na kilkugodzinny trek.
Bagamoyo
Jest
to miejscowość oddalona od Dar es Salaam o jakieś 60km, wpisana na
listę UNESCO, która odegrała istotną rolę w historii Tanzanii.
Była kiedyś najważniejszym portem handlowym we
wschodniej Afryce
i przedostatnim przystankiem na
drodze handlu niewolnikami i kością słoniową – stąd zarówno
niewolnicy, jak i ładunki były
wysyłane na łodziach dhow na Zanzibar. Nazwa
pochodzi ze suahili -
"bwaga MOYO" (rzucać swoje serce), i
miała wyrażać rozpacz niewolników przed
ich dalszą drogą.
Miejsce
to było domem
dla wielu grup etnicznych, widać
również liczne wpływy arabskie i europejskie, współistniejące z
kulturą suahili. Wzdłuż wąskich ulic
znajdują się ogromne budynki o masywnych ścianach, zbudowane
przez zamożnych kupców arabskich i hinduskich w XIX wieku. Co
jednak wyróżnia architekturę Bagamoyo spośród innych
miejscowości wschodniego wybrzeża Afryki i sprawia, że jest
unikatowa, to wpływy niemieckie – miejscowość była główną
siedzibą ekonomiczną i administracyjną Niemieckiej Afryki
Wschodniej. Zabytkowe
budynki z kamienia koralowego są niestety obecnie mocno zniszczone przez wilgotny
klimat, wiatry i deszcze.
Najważniejszymi z zabytkowych budowli są kościół z 1868 r., który jest uznawany za pierwszy kościół we wschodniej Afryce, pozostałości cmentarza, na którym byli chowani misjonarze oraz niewielka kapliczka zbudowana w XIX wieku przez uwolnionych niewolników i ruiny dawnej siedziby głównej Niemiecki Afryki Wschodniej. W Bagamoyo znajduje się również muzeum historii i coś na wzór Akademii Sztuki (College of Arts) - jest jedyną taką uczelnią w Tanzanii, ucząc różnych dziedzinach, jak np. taniec, muzyka, teatr i malarstwo. Na kampusie można zobaczyć różnego rodzaju wystawy dzieł uczniów, zobaczyć próby przedstawień lub posłuchać granej przez nich muzyki.
Najważniejszymi z zabytkowych budowli są kościół z 1868 r., który jest uznawany za pierwszy kościół we wschodniej Afryce, pozostałości cmentarza, na którym byli chowani misjonarze oraz niewielka kapliczka zbudowana w XIX wieku przez uwolnionych niewolników i ruiny dawnej siedziby głównej Niemiecki Afryki Wschodniej. W Bagamoyo znajduje się również muzeum historii i coś na wzór Akademii Sztuki (College of Arts) - jest jedyną taką uczelnią w Tanzanii, ucząc różnych dziedzinach, jak np. taniec, muzyka, teatr i malarstwo. Na kampusie można zobaczyć różnego rodzaju wystawy dzieł uczniów, zobaczyć próby przedstawień lub posłuchać granej przez nich muzyki.
Obecnie Bagamoyo jest
uznanym ośrodkiem budowy
dhow, warto
wybrać się więc w okolice portu i na lokalny market rybny.
Możecie obejrzeć sobie też okolicę
i port z dachu Millenium
Old Post Office Hotel. Wzdłuż
plaży można zobaczyć lasy namorzynowe i solniska
(plantacje solne). Ja polecam wynająć rowery za 1 USD na cały dzień i objechać okolicę w kilka godzin. :)
Dojazd do Bagamoyo z Dar es Salaam to ok 2h jazdy dala-dala, koszt 2500 TZS. W wiosce znajdziecie kilka guesthousów, ale można też zwiedzić ją w ramach jednodniowego wypadu z Dar.
Dojazd do Bagamoyo z Dar es Salaam to ok 2h jazdy dala-dala, koszt 2500 TZS. W wiosce znajdziecie kilka guesthousów, ale można też zwiedzić ją w ramach jednodniowego wypadu z Dar.
Około
5km od Bagamoyo, na wybrzeżu znajdują się średniowieczne ruiny
Kaole. Są to
ruiny dawnej osady arabskiej,
datowane na okres XIII-XVI wieku. Zakłada
się, że osada powstała w tym miejscu już w XIII wieku i nazywano
ją Pumbuji. Po dotarciu w te rejony Portugalczyków w XV wieku osada
została opuszczona, a lokalna grupa etniczna nazwała ją Kaole, co
tłumaczone jest dosłownie „idź i zobacz”. Można
znaleźć tam pozostałości dwóch meczetów, w tym jednego z
najstarszych na wybrzeżu wschodniej Afryki oraz około
kilkanaście grobów zbudowanych
z kamienia koralowego z
licznymi pozostałościami kolumn. Do ruin można dojść pieszo plażą z Bagamoyo lub
podjechać bajaj za około 5000 TZS w jedną stronę. Wstęp
płatny 10 USD.
Na
drodze do Kaole, jakieś 3 km od Bagamoyo znajduje się farma
krokodyli (Crocodile Farm), wstęp 5000 TZS (niestety nie byłam, więc nie
wiem czy warto). :)
Mafia
Island
Niedaleko
wybrzeża Tanzanii znajduje się również wyspa Mafia z piaszczystymi
plażami - ze względu na jedną z najlepszych na świecie raf
koralowych jest to raj dla nurków, można pływać z rekinami
wielorybimi, zobaczyć humbaki i żółwie morskie. W wodach
wokół wyspy (Chole bay) szacuje się, że żyje około 50 gatunków koralowców, ponad
450 gatunków ryb i 5 gatunków żółwi. Sporą część wyspy objęto
ochroną tworząc park Mafia Island Marine Park. Dodatkowo na wyspie można zobaczyć
codzienne życie lokalnej ludności w jednej z ponad 20 tradycyjnych
wiosek rybackich. Wyspa jest o wiele mniej turystyczna, często mówi
się, że jest to taki trochę Zanzibar sprzed kilkunastu-kilkudziesięciu
lat. Gorąco polecam nawet na 2-3dni. :)
Oficjalnie
na wyspę można się dostać jedynie drogą powietrzną lokalnymi
liniami, niestety nie jest to tania impreza – loty zaczynają się
od ponad 100 USD/os. w jedną stronę. Lokalsi nie będą Wam chcieli mówić zbyt wiele o możliwości złapania łódki na Mafię. A taka opcja też jest! :)
Jeśli ktoś zakłada wyjazd nieco bardziej budżetowy i ma więcej czasu to
polecam tanią opcję dostania się na Mafię właśnie łódką: z Dar trzeba złapać
dala-dala do Nyamistai za 6000 TZS, skąd około 3:30-4:00 w nocy
wypływa lokalny prom, a w sumie zwykła drewniana łódka na Mafię, koszt 14000 TZS. Nyamistai to mała wioska, ale można znaleźć guesthouse, jeśli nie chcemy łazić bez celu po okolicy do rana (brak jest też portu jako takiego, łódka odpływa z drewnianego molo, więc nocleg na przeczekanie się przyda). Rejs w jedną stronę trwa ok. 3-4h w zależności
od fal, osobiście miałam spore wątpliwości czy taka przeprawa jest w ogóle bezpieczna. ;)
Główną miejscowością na wyspie jest Kilondoni gdzie można znaleźć dosyć tanie noclegi, jeśli chce się nocować na południu wyspy, w bungalowach przy plaży, np. w Utende, to ze wzgędu na fakt, iż jest to już obszar chronionego parku Mafia Island Marine Park - trzeba płacić dodatkowe klimatyczne w wysokości 20 USD za dzień pobytu. Koszt dala-dala z Kilondoni do Utende to 1000 TZS.
To chyba główne miejsca, które warto zobaczyć w samym mieście i okolicach ponoć niezbyt ciekawego Dar es Salaam. Jeśli ktoś jednak chce zobaczyć kawałek więcej prawdziwej Tanzanii niż tylko safari, to polecam! :)
Ps. Niestety wszystkie zdjęcia z pobytu w Tanzanii kontynentalnej straciłam razem z aparatem w dalszej podróży, więc awaryjnie ratuję się zasobami z sieci.
Główną miejscowością na wyspie jest Kilondoni gdzie można znaleźć dosyć tanie noclegi, jeśli chce się nocować na południu wyspy, w bungalowach przy plaży, np. w Utende, to ze wzgędu na fakt, iż jest to już obszar chronionego parku Mafia Island Marine Park - trzeba płacić dodatkowe klimatyczne w wysokości 20 USD za dzień pobytu. Koszt dala-dala z Kilondoni do Utende to 1000 TZS.
To chyba główne miejsca, które warto zobaczyć w samym mieście i okolicach ponoć niezbyt ciekawego Dar es Salaam. Jeśli ktoś jednak chce zobaczyć kawałek więcej prawdziwej Tanzanii niż tylko safari, to polecam! :)
Ps. Niestety wszystkie zdjęcia z pobytu w Tanzanii kontynentalnej straciłam razem z aparatem w dalszej podróży, więc awaryjnie ratuję się zasobami z sieci.
Komentarze
Prześlij komentarz