No i w końcu dochodzi do dnia, którego trochę się obawialiście - tyłek wygrzany na
słońcu, plaża zaczyna nudzić, a Stone Town udało się już
obejść wzdłuż i wszerz kilka razy... i co dalej?
Poniżej lista
pozostałych atrakcji Zanzibaru (bo pomimo, iż główne atrakcje wyspy ściśle są związane z turkusową wodą, ma ona jeszcze kilka innych do zaoferowania). :)
Prison Island to
prawdopodobnie najpopularniejszy kierunek wycieczek ze Stone Town -
jest to mała wysepka o 800m długości i 230m szerokości, leży
kilka kilometrów od wybrzeży Zanzibaru, a znajduje się na niej dawne
więzienie oraz Sanktuarium żółwi.
Nazwa
wyspy pochodzi od więzienia, które zostało wybudowano w XIX wieku
przez brytyjskie władze Zanzibaru. Więzienie nigdy nie pełniło
jednak swojej roli, nie trafił do niego żaden więzień, zostało
przebudowane na ośrodek kwarantanny dla chorych na żółtą
febrę. Każdy podróżujący na Zanzibar lub do jednej z brytyjskich
kolonii we wschodniej Afryce, zdradzając jakiekolwiek objawy
choroby, przed dotarciem do swojego celu, prosto ze statku był
transportowany na dwutygodniową kwarantannę do Changuu. Jednak
zanim wyspa została wykupiona przez Brytyjczyków służyła jako
przechowalnia i punkt przeładunkowy niewolników przed sprzedażą
na targu w Stone Town lub wysyłce dalej do pracy – o tej
niechlubnej historii wysepki jednak nie mówi się zbyt wiele, być może
żeby nie psuć wakacyjnych nastrojów turystów i przyjemnie leniwej atmosfery
miejsca...
Obecnie największą
atrakcją wyspy wydają się być ogromne żółwie Aldabry,
zagrożone wyginięciem. Zostały one sprowadzone na wyspę w 1919 r.
w darze od ówczesnego brytyjskiego rządu Szeszeli. Początkowo
żółwie były tylko 4, ale w sprzyjających warunkach szybko
zaczęły się rozmnażać. Niestety trzymane na Zanzibarze
często padały łupem złodziei, dlatego całą populację
przeniesiono na Prison Island. Jednak według lokalsów władze
Zanzibaru po prostu nie wiedziały co zrobić z nieco uciążliwym
prezentem, dlatego pozbyły się problemu wywożąc żółwie na
Chenguu. :)
Jeszcze do lat 80 żółwie swobodnie sobie żyły i hasały po Prison Island, jednak w latach 90 stworzono dla nich zamknięta zagrodę, tzw. Sanktuarium żółwi, gdzie znajdują się pod stałą ochroną. Stworzono takie mini żółwie-zoo, wstęp kosztuje 8000 TZS. Wchodząc każdy dostaje zieloną gałązkę do karmienia żółwi (choć według napisu przy wejściu karmienia oficjalne odbywają się tylko 2 razy dziennie o 10 rano i o 16). Każdy z żółwi ma wypisany na skorupie niebieską farbą swój wiek. A warto wiedzieć, że gatunek ten może dożyć nawet 250 lat i osiągnąć wielkość do 400 kg. Żółwie ze względu na swoją wielkość robią faktycznie ogromne wrażenie, jednak sam fakt, że żyją w zamknięciu, na tak małej przestrzeni sprawia, że jakoś nie potrafię się zachwycać taką "atrakcją", a same zwierzaki wyglądają na nieco smutne. Natomiast w budynku dawnego więzienia, które jest nieco odremontowane, działa mała restauracja i bar, a w sezonie hotel, ceny jednak są mocno turystyczne. Z podwórza rozciąga się niesamowity widok na ocean.
Jeszcze do lat 80 żółwie swobodnie sobie żyły i hasały po Prison Island, jednak w latach 90 stworzono dla nich zamknięta zagrodę, tzw. Sanktuarium żółwi, gdzie znajdują się pod stałą ochroną. Stworzono takie mini żółwie-zoo, wstęp kosztuje 8000 TZS. Wchodząc każdy dostaje zieloną gałązkę do karmienia żółwi (choć według napisu przy wejściu karmienia oficjalne odbywają się tylko 2 razy dziennie o 10 rano i o 16). Każdy z żółwi ma wypisany na skorupie niebieską farbą swój wiek. A warto wiedzieć, że gatunek ten może dożyć nawet 250 lat i osiągnąć wielkość do 400 kg. Żółwie ze względu na swoją wielkość robią faktycznie ogromne wrażenie, jednak sam fakt, że żyją w zamknięciu, na tak małej przestrzeni sprawia, że jakoś nie potrafię się zachwycać taką "atrakcją", a same zwierzaki wyglądają na nieco smutne. Natomiast w budynku dawnego więzienia, które jest nieco odremontowane, działa mała restauracja i bar, a w sezonie hotel, ceny jednak są mocno turystyczne. Z podwórza rozciąga się niesamowity widok na ocean.
Oprócz tego można
posnorkować (pływanie z maską i rurką) wokół Prison Island.
Jakieś 2-3m pod powierzchnią wody znajduje się rafa, wszędzie wokół znajdziecie sporo kolorowych rybek, meduz i rozgwiazd, które
niestety turyści bezmyślnie wyciągają na piasek żeby zrobić
zdjęcie i tak już zostawiają,
Praktycznie: jeśli
chcecie popłynąć na Prison Island bez zorganizowanej wycieczki nic
łatwiejszego. Łódki znajdziecie w Stone Town w zatoczkach przy
Forodhani Gardens lub za Mercury's Bar. Rejs w obie strony nie powinien kosztować więcej niż 10 USD od
osoby (razem z maską do snorkowania i wejściówką do żółwi), chociaż oczywiście pierwsza cena, którą usłyszycie będzie
o wiele większa. Warto się ponegocjować i ustalić, czy w cenie jest bilet wstępu do rezerwatu z żółwiami. :) Rejs łódką trwa
około 20 minut w jedną stronę. Na wyspie macie czas na
spacer oraz opalanie i snorkowanie, tak długo na ile umówicie się
z panem od łódki, ale w okolicach 2-4h. :)
Jozani Forest i niesforne
małpki
Park Narodowy Jozani Chwaka Bay
to jedyny na całej wyspie park narodowy. Największą atrakcją tego
miejsca są żyjące w lesie śmieszne małpki - gerezy
trójbarwne.
Las Jozani to ok. 50 kilometrów kwadratowych niemalże dziewiczego lasu deszczowego – władze Parku starają się ograniczać do minimum ingerencję człowieka na tym obszarze. Oprócz lasu deszczowego można zobaczyć tu typową roślinność, np. baobaby, mokradła i ogromne paprocie oraz las namorzynowy regularnie zalewany przez słoną oceaniczną wodę, w którym żyją różnej wielkości kraby. Zwiedzanie wyłącznie z przewodnikiem, oficjalnie ze względu na bezpieczeństwo.
A co do samych
gwiazd tego miejsca – gerezy trójbarwne (red colobus) to
gatunek endemiczny, czyli są to małpki, które żyją wyłącznie na
Zanzibarze. Ich nazwa pochodzi od ubarwienia futra, które jest
rudo-biało-czarne. Zwierzaki te są niesamowicie ruchliwe i figlarne,
skaczą z drzewa na drzewo, bujają się na gałęziach, przeganiają
się pomiędzy swoimi stadami. Ponoć są przyzwyczajone do
człowieka, więc się nie boją, a wręcz totalnie ignorują
fotografujących je z każdej strony ludzi. Gerezy trójbarwne żywią
się głównie liśćmi, pędami, kwiatami i nasionami – ich
organizmy nie produkują enzymów odpowiedzialnych za trawienie
owoców, dlatego pamiętajcie, aby nie dokarmiać małpek. Ponoć
najlepszy czas aby je zobaczyć to wczesne rano lub popołudnie,
w czasie deszczu małpki chowają się pośród drzew i dosyć trudno
je wypatrzyć.
Las Jozani to ok. 50 kilometrów kwadratowych niemalże dziewiczego lasu deszczowego – władze Parku starają się ograniczać do minimum ingerencję człowieka na tym obszarze. Oprócz lasu deszczowego można zobaczyć tu typową roślinność, np. baobaby, mokradła i ogromne paprocie oraz las namorzynowy regularnie zalewany przez słoną oceaniczną wodę, w którym żyją różnej wielkości kraby. Zwiedzanie wyłącznie z przewodnikiem, oficjalnie ze względu na bezpieczeństwo.
W samym Jozani i okolicach żyje około 3000 gerez,
jednak jest to gatunek zagrożony. Według opowieści przewodnika
kiedyś podjęto nawet próbę przeniesienia stada małp na Pembę –
drugą z wysp archipelagu Zanzibar, ale gerezy poznały, że nie są
w swoim naturalnym środowisku i nie rozmnażały się w nowym
otoczeniu. Największym zagrożeniem na chwilę obecną jest dla gerez
wycinanie lasów i pomniejszanie ich przestrzeni życiowej, czemu ma
zapobiec właśnie utworzenie w tym miejscu Parku Narodowego. Innym
zagrożeniem może być nielegalne polowanie na małpki, które są
następnie tresowane i sprzedawane jako zwierzątka domowe – kilka
takich małpek można spotkać na turystycznych plażach wyspy, np. w
Nungwi.
Niedaleko Jozani utworzono dodatkowo miejsca,
gdzie można oglądać inne zwierzaki, jak np. żółwie czy motyle w
Zanzibar Butterfly Centre, jednak nie sprawdziłam czy warto - wstęp
dodatkowo płatny.
Praktycznie: dojazd
dala-dala ze Stone Town 2000 TZS (około1h jazdy w każdą stronę),
wstęp 20 000 TZS
Spice Tour, czyli śladem
przypraw
Aktualnie,
kiedy uprawa przypraw na Zanzibarze nie jest już tak dochodowa jak
kilkadziesiąt lat wcześniej, postanowiono zarabiać na przyprawach
i historii ich produkcji na wyspie, organizując wycieczki po plantacjach przypraw, tzw. Spice Tours.
Praktycznie wszyscy oferują tego typu toury, ceny zależne od
biur organizujących (10-15 USD/os.), ale można zorganizować
wszystko też na własną rękę korzystając z dala-dala. Jednak
warto dobrze wybrać miejsce wycieczki, na
wyspie jest sporo małych upraw prywatnych, typowa komercja -
czyli niewielkie „farmy” w przypadkowej wiosce, gdzie okazuje się, że po
kilku krokach obejrzało się wszystkie krzaczki i na tym koniec
wycieczki. Jeśli nigdy wcześniej nie mieliście okazji być na tego typu atrakcji, to warto się wybrać i zobaczyć jak rosną poszczególne przyprawy, powąchać i popróbować.
Ja miałam okazję być w
Jambo Spice Farm (dojazd ze Stone Town dala-dala do wioski Dole, 1000
TZS, wstęp i oprowadzanie za napiwek, według własnego uznania) –
oprócz niewielkiej farmy możecie pospacerować również po
sąsiadującej z nią wiosce, uprawy raczej z rzędu tych
niewielkich, ale za tę interakcję z lokalsami plus dla miejsca. :)
Ludzie polecają Kizimbani,
popularna jest również Kidichi Spice Farm – nie byłam, więc nie
wiem czy warto. :)
plantacje alg w Jambiani
O hodowaniu alg wspominałam
już we wcześniejszym wpisie:
Plantacje alg są
zlokalizowane na wschodnim wybrzeżu, w okolicach Jambiani.
Co dziennie rano ocean cofa się o kilka kilometrów
odsłaniając uprawy alg, a kobiety wychodzą tłumnie uprawiać swoje
"poletka", ponieważ plantacje tworzone są przy odpływie
oceanu. Sadzonki alg wsadzane są w miejscach, gdzie tworzą się
kałuże na dnie oceanu, a same algi przymocowywane do sznureczków
rozciągniętych pomiędzy 2 kijkami tworzą plantacje. Podczas
przypływu algi są zalewane przez wodę i te z najsłabszych są
często zrywane ze sznurków, dlatego też wymagają codziennego doglądania. W momencie kiedy algi dojrzeją, czyli
kiedy na sznurku uformują się duże pęczki, są zbierane i
wywieszane na plaży na specjalnych stojakach do suszenia. Po kilku
dniach takiego suszenia na plaży algi dosuszane są jeszcze przed
domami i dopiero całkowicie wysuszone są sprzedawane pośrednikom.
Z dobrych rad ciotki klotki - uszanujmy ciężką, codzienną pracę tych kobiet i nie właźmy im w te algi "z buciorami", a jak już uprzemy się na zdjęcie, zapytajmy chociaż, czy można. Kobiety są raczej przyjaźnie nastawione i chętnie rozmawiają, chociaż niektóre chcą pieniądze za zrobienie zdjęcia. :)
Z dobrych rad ciotki klotki - uszanujmy ciężką, codzienną pracę tych kobiet i nie właźmy im w te algi "z buciorami", a jak już uprzemy się na zdjęcie, zapytajmy chociaż, czy można. Kobiety są raczej przyjaźnie nastawione i chętnie rozmawiają, chociaż niektóre chcą pieniądze za zrobienie zdjęcia. :)
Praktycznie:
dojazd dala-dala ze Stone Town do Jambani 2000 TZS
jedzenie
z klasą - The Rock restaurant
Restauracja pokazywana na
zdjęciach z katalogów biur podróży, znana na całym świecie i
nie ukrywajmy – ta, z której słynie Zanzibar. Zapewne kojarzycie
niewielką chatynkę na skale, po której wchodzi się drewnianą
drabinką? To właśnie to miejsce. O jego sukcesie zadecydowało chyba jedynie jego położenie - znajduje się na
niewielkiej skale przy plaży Michamwi Pingwe, roztacza się z niego
wspaniały widok na lazurową wodę oceanu wokół i piaszczyste
plaże. Cała reszta to już moim osobistym zdaniem niezła przesada
i dobry marketing – oczywiście jak się
dogadacie z panami ochroniarzami przy wejściu, to wpuszczą
na chwilę na soczek albo żeby zrobić sobie zdjęcie na tarasie
widokowym, jednak żeby zjeść w tym miejscu, stolik trzeba
rezerwować ze sporym wyprzedzeniem, a ceny są mocno niewspółmierne
do ilości i jakości jedzenia.
Praktycznie:
dojazd dala-dala ze Stone Town do Michamwi (2000 TZS) lub wynajętą
łódką wzdłuż wybrzeża z Jambiani
Wyspa Tumbatu –
z mocno lokalnym akcentem, polecam! :)
Jest to sporej wielkości rzadko odwiedzana wyspa na północny wschód od Zanzibaru. Zamieszkana jest przez ludności Tumbatu, jedną z 3 pierwotnych grup etnicznych archipelagu. Historia wyspy nie jest znana, ale ruiny meczetu znalezionego na wyspie wskazują, że była zamieszkiwana już od XI wieku. Powszechnie twierdzi się, że mieszkańcy wyspy nie są zbytnio gościnni i mili dla turystów, ale pytanie – jakich turystów, skoro nikt tam nie pływa? ;) Ja osobiście nie widziałam na Tumbatu żadnego turysty i nie spotkałam się z żadną nieuprzejmością lokalsów, jest to miejsce z kategorii, gdzie nic się praktycznie nie dzieje i na spokojnie można popodglądać codzienne życie. :)
Jest to sporej wielkości rzadko odwiedzana wyspa na północny wschód od Zanzibaru. Zamieszkana jest przez ludności Tumbatu, jedną z 3 pierwotnych grup etnicznych archipelagu. Historia wyspy nie jest znana, ale ruiny meczetu znalezionego na wyspie wskazują, że była zamieszkiwana już od XI wieku. Powszechnie twierdzi się, że mieszkańcy wyspy nie są zbytnio gościnni i mili dla turystów, ale pytanie – jakich turystów, skoro nikt tam nie pływa? ;) Ja osobiście nie widziałam na Tumbatu żadnego turysty i nie spotkałam się z żadną nieuprzejmością lokalsów, jest to miejsce z kategorii, gdzie nic się praktycznie nie dzieje i na spokojnie można popodglądać codzienne życie. :)
Praktycznie: dojazd
dala-dala ze Stone Town do Mkokotoni, 1500 TZS i stamtąd lokalna
łódka za 300 TZS (płynie 0,5-3h w zależności od wiatrów i
prądów morskich), pływa różnie w zależności od dni i pory
roku, pytajcie więc miejscowych na bieżąco. :)
Na wyspie nie ma typowych miejsc
noclegowych takich jak hotele, więc polecam jako jednodniową
wycieczkę lub po wcześniejszym ustaleniu z miejscowymi, czy ktoś
Was przenocuje. Wyspę da się obejść pieszo lub objechać rowerem.
jaskienie w Mangapwani
Jaskinie znajdują się ok.
20km na pn od Zanzibar Town i są bezpośrednio związane z historią
niewolnictwa na wyspie, ponieważ przetrzymywano w nich niewolników.
Jedna z jaskiń to naturalna grota koralowa ze źródełkiem słodkiej
wody w środku. Z jaskini wydrążone są 2 tunele – jeden w
kierunku wsi, drugi w stronę plaży. 2km dalej na północ wzdłuż
plaży znajduje się kolejna, sztucznie wykuta w skale jaskinia.
Powstała w czasach kiedy handel był legalny, jednak po zamknięciu
targu w Stone Town, tutaj przeniesiono centrum nielegalnego handlu
niewolnikami. W dzień niewolnicy
pracowali w pobliskich wioskach, a nocą byli przetrzymywani w owych
jaskiniach.
Praktycznie: dojazd
dala-dala ze Stone Town do Mangapwani, 1000 TZS i krótki spacer w
stronę plaży (zejście do jaskiń jest przed Serena Club). Wstęp
darmowy, ale zazwyczaj przy jaskiniach siedzą miejscowi, którzy
chcą niewielką opłatę za to, że wejdą z tobą do jaskini
poświecić latarką
rejs łódką na sandbank
lub Blue Safari
Niedaleko wybrzeży Stone
Town znajduje się kilka niewielkich wysepek, tzw. sandbank, które są
płachtami piachu, niewielkimi połaciami widocznymi wyłącznie w
trakcie odpływu (m.in. Murogo, Nyange, Pange). Mają one po kilka,
kilkanaście metrów długości i praktycznie całe znikają pod wodą
w trakcie przypływu. Są popularnym celem rejsów – łódki
przywożą turystów na snorkowanie w pobliskich rafach oraz
na plażowanie lub ewentualnie piknik na piachu.
Można skusić się również
na tzw. Blue Safari, o którym wspominałam już we wcześniejszym
wpisie – czyli całodzienny rejs łódką, ze snorkowaniem, chwilą
na odpoczynek na sandbanku i homarem na obiad (my-own-road-stories.blogspot.com/2017/02/zanzibar-tanzania-mzungu-w-domu-czyli.html). :)
Wyspa Mnemba i nurkowanie
Mnemba to niewielka wyspa na
wchód od Matamwe, jest własnością prywatną i wstęp mają na nią
wyłącznie goście resortu Mnemba Island Lodge, jednak wysepka słynie
z tego, że wokół rozpościerają się rafy koralowe, które są
jednym z najlepszych miejsc do nurkowania na całym Zanzibarze, z
przeróżnymi gatunkami ryb i rybek, w tym m.in. rekinami rafowymi.
Koszt nurkowania na
Zanzibarze zależny jest od pakietu i ilości dni na jaki się
decydujemy (im więcej nurkowań tym taniej) oraz od naszych
umiejętności negocjacyjnych – np. koszt jednodniowego nurkowania w
okolicach Mnemby to ok 70-100 USD za osobę.
Kizimkazi i delfiny
Kizimaki to wioska rybacka na
południu wyspy, która w XVII wieku pełniła funkcję stolicy
wyspy. Miejsce to uznawane jest za jedną z pierwszych osad u wybrzeży tej części Afryki. W wiosce znajduje się meczet z XII wieku, który jest
uznawany za jeden z najstarszych budynków muzułmańskich we
wschodniej Afryce. Na ścianie meczetu wyryte są wersety Koranu z
1107 r. (historycy przyjmują, że jest to jeden z najstarszych przykładów pisma suahili).
Kobiety mogą zwiedzić meczet wyłącznie w odpowiednim stroju.
Atrakcją tego miejsca jest
jednak rafa koralowa u wybrzeża, gdzie można pływać z delfinami w Zatoce
Menai Bay, czyli jednym z miejsc chroniących środowisko morskie
Zanzibaru (w 1997 r. utworzono tu specjalny obszar
Menai Bay Conservation Area). Oczywiście
nikt nie gwarantuje, że delfiny pojawią się akurat w trakcie naszej
wycieczki, jeśli jednak będziemy mieć szczęście, to możliwe jest pływanie z nimi na otwartej
wodzie w naturalnym środowisku życia. Koszt takiej przyjemności to
ok 30-60 USD za osobę.
Wyspa Chumbe i rezerwat
przyrody
Oddalona od wybrzeży Stone
Town o jakieś 12 km bezludna wyspa, od 1960 r. została włączona
w strefę wojskową niedostępną dla mieszkańców i turystów, przez
co zachowała swoją unikatowość. W 1994 r. utworzono tu pierwsze
Sanktuarium Morskie Zanzibaru – jako centrum rozwoju ekoturystyki i
edukacji ekologicznej. Obecnie jest to prywatny i niekomercyjny
rezerwat przyrody Chumbe Island Coral Park oferujący zakwaterowanie w ekologicznych
bungalowach. Słynie z wyjątkowych
raf koralowych – oprócz prawie 200 gatunków koralowców w
okolicznych wodach żyje ok. 370 gatunków ryb i delfinów, wysepka
jest zamieszkana przez żółwie i ponad 50 gatunków ptaków, w tym
zagrożone wyginięciem rybitwy różowe.
turystyczne Nungwi
Nungwi to niewielka rybacka wioska na pn wyspy. Ponoć najbardziej rozwinięty ośrodek turystyczny wyspy, polecana przez wszystkich miejscowych ze względu na plażę oraz liczne rozrywki. Jednak oprócz turystycznej otoczki Nungwi jest obecnie centrum produkcji tradycyjnych, drewnianych łodzi dhow. Łodzie są budowane ręcznie, przy plaży, na oczach wszystkich spacerujących. Można porozmawiać z budowniczymi, popodglądać jak budują oraz wybrać się na rejs taką łódką. :) A na najdalej na północ wysuniętym cyplu na wyspie znajdziecie akwarium żółwi morskich "Mnarani natural", które ratuje ponoć zagrożone okazy (wstęp 5000 TZS). W akwarium możecie nakarmić żyjące tam żółwie, zobaczyć jak hodowane są młode oraz posłuchać o samym gatunku i jego historii. Taka atrakcja na 10 minut, jako miły przerywnik od leżenia na plaży. :)
turystyczne Nungwi
Nungwi to niewielka rybacka wioska na pn wyspy. Ponoć najbardziej rozwinięty ośrodek turystyczny wyspy, polecana przez wszystkich miejscowych ze względu na plażę oraz liczne rozrywki. Jednak oprócz turystycznej otoczki Nungwi jest obecnie centrum produkcji tradycyjnych, drewnianych łodzi dhow. Łodzie są budowane ręcznie, przy plaży, na oczach wszystkich spacerujących. Można porozmawiać z budowniczymi, popodglądać jak budują oraz wybrać się na rejs taką łódką. :) A na najdalej na północ wysuniętym cyplu na wyspie znajdziecie akwarium żółwi morskich "Mnarani natural", które ratuje ponoć zagrożone okazy (wstęp 5000 TZS). W akwarium możecie nakarmić żyjące tam żółwie, zobaczyć jak hodowane są młode oraz posłuchać o samym gatunku i jego historii. Taka atrakcja na 10 minut, jako miły przerywnik od leżenia na plaży. :)
Kendwa i "Full Moon Party"
Kendwa to turystyczna miejscowość na pn wyspy, z pięknymi plażami i mnóstwem resortów, niezbyt różniąca się od innych jej podobnych. Ale słynie z organizowanych co miesiąc, z okazji pełni księżyca, imprez na plaży (przy hotelu Kendwa Rock). Warto sprawdzić, jeśli się jest akurat w pobliżu. :) Muzyka różnego rodzaju i liczne atrakcje typu fireshow.Wstęp niestety jest płatny, jeśli nie znacie nikogo miejscowego, kto mógłby Was wprowadzić ze sobą.
Pemba
Osobną atrakcją może być
również sama Pemba – druga z wysp z archipelagu Zanzibar, położona
kilkadziesiąt kilometrów na północ od Zanzibaru. Tu jednak nie
udało mi się jeszcze dotrzeć, więc chętnie posłucham Waszych
relacji.
Jakby ktoś się chciał podzielić doświadczeniem z Pembą czy innymi miejscami na Zanzibarze wartymi uwagi, zapraszam do komentarzy. :)
Jakby ktoś się chciał podzielić doświadczeniem z Pembą czy innymi miejscami na Zanzibarze wartymi uwagi, zapraszam do komentarzy. :)
Komentarze
Prześlij komentarz