Przejdź do głównej zawartości

Atrakcje Zanzibaru – wokół wyspy. :)

No i w końcu dochodzi do dnia, którego trochę się obawialiście - tyłek wygrzany na słońcu, plaża zaczyna nudzić, a Stone Town udało się już obejść wzdłuż i wszerz kilka razy... i co dalej?
Poniżej lista pozostałych atrakcji Zanzibaru (bo pomimo, iż główne atrakcje wyspy ściśle są związane z turkusową wodą, ma ona jeszcze kilka innych do zaoferowania). :)

Prison Island, inaczej Changuu Island
Prison Island to prawdopodobnie najpopularniejszy kierunek wycieczek ze Stone Town - jest to mała wysepka o 800m długości i 230m szerokości, leży kilka kilometrów od wybrzeży Zanzibaru, a znajduje się na niej dawne więzienie oraz Sanktuarium żółwi.


Nazwa wyspy pochodzi od więzienia, które zostało wybudowano w XIX wieku przez brytyjskie władze Zanzibaru. Więzienie nigdy nie pełniło jednak swojej roli, nie trafił do niego żaden więzień, zostało przebudowane na ośrodek kwarantanny dla chorych na żółtą febrę. Każdy podróżujący na Zanzibar lub do jednej z brytyjskich kolonii we wschodniej Afryce, zdradzając jakiekolwiek objawy choroby, przed dotarciem do swojego celu, prosto ze statku był transportowany na dwutygodniową kwarantannę do Changuu. Jednak zanim wyspa została wykupiona przez Brytyjczyków służyła jako przechowalnia i punkt przeładunkowy niewolników przed sprzedażą na targu w Stone Town lub wysyłce dalej do pracy – o tej niechlubnej historii wysepki jednak nie mówi się zbyt wiele, być może żeby nie psuć wakacyjnych nastrojów turystów i przyjemnie leniwej atmosfery miejsca...
Obecnie największą atrakcją wyspy wydają się być ogromne żółwie Aldabry, zagrożone wyginięciem. Zostały one sprowadzone na wyspę w 1919 r. w darze od ówczesnego brytyjskiego rządu Szeszeli. Początkowo żółwie były tylko 4, ale w sprzyjających warunkach szybko zaczęły się rozmnażać. Niestety trzymane na Zanzibarze często padały łupem złodziei, dlatego całą populację przeniesiono na Prison Island. Jednak według lokalsów władze Zanzibaru po prostu nie wiedziały co zrobić z nieco uciążliwym prezentem, dlatego pozbyły się problemu wywożąc żółwie na Chenguu. :)

Jeszcze do lat 80 żółwie swobodnie sobie żyły i hasały po Prison Island, jednak w latach 90 stworzono dla nich zamknięta zagrodę, tzw. Sanktuarium żółwi, gdzie znajdują się pod stałą ochroną. Stworzono takie mini żółwie-zoo, wstęp kosztuje 8000 TZS. Wchodząc każdy dostaje zieloną gałązkę do karmienia żółwi (choć według napisu przy wejściu karmienia oficjalne odbywają się tylko 2 razy dziennie o 10 rano i o 16). Każdy z żółwi ma wypisany na skorupie niebieską farbą swój wiek. A warto wiedzieć, że gatunek ten może dożyć nawet 250 lat i osiągnąć wielkość do 400 kg. Żółwie ze względu na swoją wielkość robią faktycznie ogromne wrażenie, jednak sam fakt, że żyją w zamknięciu, na tak małej przestrzeni sprawia, że jakoś nie potrafię się zachwycać taką "atrakcją", a same zwierzaki wyglądają na nieco smutne. Natomiast w budynku dawnego więzienia, które jest nieco odremontowane, działa mała restauracja i bar, a w sezonie hotel, ceny jednak są mocno turystyczne. Z podwórza rozciąga się niesamowity widok na ocean.


Oprócz tego można posnorkować (pływanie z  maską i rurką) wokół Prison Island. Jakieś 2-3m pod powierzchnią wody znajduje się rafa, wszędzie wokół znajdziecie sporo kolorowych rybek, meduz i rozgwiazd, które niestety turyści bezmyślnie wyciągają na piasek żeby zrobić zdjęcie i tak już zostawiają,
Praktycznie: jeśli chcecie popłynąć na Prison Island bez zorganizowanej wycieczki nic łatwiejszego. Łódki znajdziecie w Stone Town w zatoczkach przy Forodhani Gardens lub za Mercury's Bar. Rejs w obie strony nie powinien kosztować więcej niż 10 USD od osoby (razem z maską do snorkowania i wejściówką do żółwi), chociaż oczywiście pierwsza cena, którą usłyszycie będzie o wiele większa. Warto się ponegocjować i ustalić, czy w cenie jest bilet wstępu do rezerwatu z żółwiami. :) Rejs łódką trwa około 20 minut w jedną stronę. Na wyspie macie czas na spacer oraz opalanie i snorkowanie, tak długo na ile umówicie się z panem od łódki, ale w okolicach 2-4h. :)

Jozani Forest i niesforne małpki
Park Narodowy Jozani Chwaka Bay to jedyny na całej wyspie park narodowy. Największą atrakcją tego miejsca są żyjące w lesie śmieszne małpki - gerezy trójbarwne.
Las Jozani to ok. 50 kilometrów kwadratowych niemalże dziewiczego lasu deszczowego – władze Parku starają się ograniczać do minimum ingerencję człowieka na tym obszarze. Oprócz lasu deszczowego można zobaczyć tu typową roślinność, np. baobaby, mokradła i ogromne paprocie oraz las namorzynowy regularnie zalewany przez słoną oceaniczną wodę, w którym żyją różnej wielkości kraby. Zwiedzanie wyłącznie z przewodnikiem, oficjalnie ze względu na bezpieczeństwo.


A co do samych gwiazd tego miejsca – gerezy trójbarwne (red colobus) to gatunek endemiczny, czyli są to małpki, które żyją wyłącznie na Zanzibarze. Ich nazwa pochodzi od ubarwienia futra, które jest rudo-biało-czarne. Zwierzaki te są niesamowicie ruchliwe i figlarne, skaczą z drzewa na drzewo, bujają się na gałęziach, przeganiają się pomiędzy swoimi stadami. Ponoć są przyzwyczajone do człowieka, więc się nie boją, a wręcz totalnie ignorują fotografujących je z każdej strony ludzi. Gerezy trójbarwne żywią się głównie liśćmi, pędami, kwiatami i nasionami – ich organizmy nie produkują enzymów odpowiedzialnych za trawienie owoców, dlatego pamiętajcie, aby nie dokarmiać małpek. Ponoć najlepszy czas aby je zobaczyć to wczesne rano lub popołudnie, w czasie deszczu małpki chowają się pośród drzew i dosyć trudno je wypatrzyć.
W samym Jozani i okolicach żyje około 3000 gerez, jednak jest to gatunek zagrożony. Według opowieści przewodnika kiedyś podjęto nawet próbę przeniesienia stada małp na Pembę – drugą z wysp archipelagu Zanzibar, ale gerezy poznały, że nie są w swoim naturalnym środowisku i nie rozmnażały się w nowym otoczeniu. Największym zagrożeniem na chwilę obecną jest dla gerez wycinanie lasów i pomniejszanie ich przestrzeni życiowej, czemu ma zapobiec właśnie utworzenie w tym miejscu Parku Narodowego. Innym zagrożeniem może być nielegalne polowanie na małpki, które są następnie tresowane i sprzedawane jako zwierzątka domowe – kilka takich małpek można spotkać na turystycznych plażach wyspy, np. w Nungwi.


Niedaleko Jozani utworzono dodatkowo miejsca, gdzie można oglądać inne zwierzaki, jak np. żółwie czy motyle w Zanzibar Butterfly Centre, jednak nie sprawdziłam czy warto - wstęp dodatkowo płatny.
Praktycznie: dojazd dala-dala ze Stone Town 2000 TZS (około1h jazdy w każdą stronę), wstęp 20 000 TZS

Spice Tour, czyli śladem przypraw
Aktualnie, kiedy uprawa przypraw na Zanzibarze nie jest już tak dochodowa jak kilkadziesiąt lat wcześniej, postanowiono zarabiać na przyprawach i historii ich produkcji na wyspie, organizując wycieczki po plantacjach przypraw, tzw. Spice Tours. Praktycznie wszyscy oferują tego typu toury, ceny zależne od biur organizujących (10-15 USD/os.), ale można zorganizować wszystko też na własną rękę korzystając z dala-dala. Jednak warto dobrze wybrać miejsce wycieczki, na wyspie jest sporo małych upraw prywatnych, typowa komercja - czyli niewielkie „farmy” w przypadkowej wiosce, gdzie okazuje się, że po kilku krokach obejrzało się wszystkie krzaczki i na tym koniec wycieczki. Jeśli nigdy wcześniej nie mieliście okazji być na tego typu atrakcji, to warto się wybrać i zobaczyć jak rosną poszczególne przyprawy, powąchać i popróbować.
Ja miałam okazję być w Jambo Spice Farm (dojazd ze Stone Town dala-dala do wioski Dole, 1000 TZS, wstęp i oprowadzanie za napiwek, według własnego uznania) – oprócz niewielkiej farmy możecie pospacerować również po sąsiadującej z nią wiosce, uprawy raczej z rzędu tych niewielkich, ale za tę interakcję z lokalsami plus dla miejsca. :)
Ludzie polecają Kizimbani, popularna jest również Kidichi Spice Farm – nie byłam, więc nie wiem czy warto. :)

plantacje alg w Jambiani
O hodowaniu alg wspominałam już we wcześniejszym wpisie:


Plantacje alg są zlokalizowane na wschodnim wybrzeżu, w okolicach Jambiani. Co dziennie rano ocean cofa się o kilka kilometrów odsłaniając uprawy alg, a kobiety wychodzą tłumnie uprawiać swoje "poletka", ponieważ plantacje tworzone są przy odpływie oceanu. Sadzonki alg wsadzane są w miejscach, gdzie tworzą się kałuże na dnie oceanu, a same algi przymocowywane do sznureczków rozciągniętych pomiędzy 2 kijkami tworzą plantacje. Podczas przypływu algi są zalewane przez wodę i te z najsłabszych są często zrywane ze sznurków, dlatego też wymagają codziennego doglądania. W momencie kiedy algi dojrzeją, czyli kiedy na sznurku uformują się duże pęczki, są zbierane i wywieszane na plaży na specjalnych stojakach do suszenia. Po kilku dniach takiego suszenia na plaży algi dosuszane są jeszcze przed domami i dopiero całkowicie wysuszone są sprzedawane pośrednikom.
Z dobrych rad ciotki klotki - uszanujmy ciężką, codzienną pracę tych kobiet i nie właźmy im w te algi "z buciorami", a jak już uprzemy się na zdjęcie, zapytajmy chociaż, czy można. Kobiety są raczej przyjaźnie nastawione i chętnie rozmawiają, chociaż niektóre chcą pieniądze za zrobienie zdjęcia. :)
Praktycznie: dojazd dala-dala ze Stone Town do Jambani 2000 TZS

jedzenie z klasą - The Rock restaurant
Restauracja pokazywana na zdjęciach z katalogów biur podróży, znana na całym świecie i nie ukrywajmy – ta, z której słynie Zanzibar. Zapewne kojarzycie niewielką chatynkę na skale, po której wchodzi się drewnianą drabinką? To właśnie to miejsce. O jego sukcesie zadecydowało chyba jedynie jego położenie - znajduje się na niewielkiej skale przy plaży Michamwi Pingwe, roztacza się z niego wspaniały widok na lazurową wodę oceanu wokół i piaszczyste plaże. Cała reszta to już moim osobistym zdaniem niezła przesada i dobry marketing – oczywiście jak się dogadacie z panami ochroniarzami przy wejściu, to wpuszczą na chwilę na soczek albo żeby zrobić sobie zdjęcie na tarasie widokowym, jednak żeby zjeść w tym miejscu, stolik trzeba rezerwować ze sporym wyprzedzeniem, a ceny są mocno niewspółmierne do ilości i jakości jedzenia.
Praktycznie: dojazd dala-dala ze Stone Town do Michamwi (2000 TZS) lub wynajętą łódką wzdłuż wybrzeża z Jambiani


Wyspa Tumbatu – z mocno lokalnym akcentem, polecam! :)
Jest to sporej wielkości rzadko odwiedzana wyspa na północny wschód od Zanzibaru. Zamieszkana jest przez ludności Tumbatu, jedną z 3 pierwotnych grup etnicznych archipelagu. Historia wyspy nie jest znana, ale ruiny meczetu znalezionego na wyspie wskazują, że była zamieszkiwana już od XI wieku. Powszechnie twierdzi się, że mieszkańcy wyspy nie są zbytnio gościnni i mili dla turystów, ale pytanie – jakich turystów, skoro nikt tam nie pływa? ;) Ja osobiście nie widziałam na Tumbatu żadnego turysty i nie spotkałam się z żadną nieuprzejmością lokalsów, jest to miejsce z kategorii, gdzie nic się praktycznie nie dzieje i na spokojnie można popodglądać codzienne życie. :)
Praktycznie: dojazd dala-dala ze Stone Town do Mkokotoni, 1500 TZS i stamtąd lokalna łódka za 300 TZS (płynie 0,5-3h w zależności od wiatrów i prądów morskich), pływa różnie w zależności od dni i pory roku, pytajcie więc miejscowych na bieżąco. :)
Na wyspie nie ma typowych miejsc noclegowych takich jak hotele, więc polecam jako jednodniową wycieczkę lub po wcześniejszym ustaleniu z miejscowymi, czy ktoś Was przenocuje. Wyspę da się obejść pieszo lub objechać rowerem.

jaskienie w Mangapwani
Jaskinie znajdują się ok. 20km na pn od Zanzibar Town i są bezpośrednio związane z historią niewolnictwa na wyspie, ponieważ przetrzymywano w nich niewolników. Jedna z jaskiń to naturalna grota koralowa ze źródełkiem słodkiej wody w środku. Z jaskini wydrążone są 2 tunele – jeden w kierunku wsi, drugi w stronę plaży. 2km dalej na północ wzdłuż plaży znajduje się kolejna, sztucznie wykuta w skale jaskinia. Powstała w czasach kiedy handel był legalny, jednak po zamknięciu targu w Stone Town, tutaj przeniesiono centrum nielegalnego handlu niewolnikami. W dzień niewolnicy pracowali w pobliskich wioskach, a nocą byli przetrzymywani w owych jaskiniach.
Praktycznie: dojazd dala-dala ze Stone Town do Mangapwani, 1000 TZS i krótki spacer w stronę plaży (zejście do jaskiń jest przed Serena Club). Wstęp darmowy, ale zazwyczaj przy jaskiniach siedzą miejscowi, którzy chcą niewielką opłatę za to, że wejdą z tobą do jaskini poświecić latarką

rejs łódką na sandbank lub Blue Safari
Niedaleko wybrzeży Stone Town znajduje się kilka niewielkich wysepek, tzw. sandbank, które są płachtami piachu, niewielkimi połaciami widocznymi wyłącznie w trakcie odpływu (m.in. Murogo, Nyange, Pange). Mają one po kilka, kilkanaście metrów długości i praktycznie całe znikają pod wodą w trakcie przypływu. Są popularnym celem rejsów – łódki przywożą turystów na snorkowanie w pobliskich rafach oraz na plażowanie lub ewentualnie piknik na piachu.
Można skusić się również na tzw. Blue Safari, o którym wspominałam już we wcześniejszym wpisie – czyli całodzienny rejs łódką, ze snorkowaniem, chwilą na odpoczynek na sandbanku i homarem na obiad (my-own-road-stories.blogspot.com/2017/02/zanzibar-tanzania-mzungu-w-domu-czyli.html). :)

Wyspa Mnemba i nurkowanie
Mnemba to niewielka wyspa na wchód od Matamwe, jest własnością prywatną i wstęp mają na nią wyłącznie goście resortu Mnemba Island Lodge, jednak wysepka słynie z tego, że wokół rozpościerają się rafy koralowe, które są jednym z najlepszych miejsc do nurkowania na całym Zanzibarze, z przeróżnymi gatunkami ryb i rybek, w tym m.in. rekinami rafowymi.
Koszt nurkowania na Zanzibarze zależny jest od pakietu i ilości dni na jaki się decydujemy (im więcej nurkowań tym taniej) oraz od naszych umiejętności negocjacyjnych – np. koszt jednodniowego nurkowania w okolicach Mnemby to ok 70-100 USD za osobę.

Kizimkazi i delfiny
Kizimaki to wioska rybacka na południu wyspy, która w XVII wieku pełniła funkcję stolicy wyspy. Miejsce to uznawane jest za jedną z pierwszych osad u wybrzeży tej części Afryki. W wiosce znajduje się meczet z XII wieku, który jest uznawany za jeden z najstarszych budynków muzułmańskich we wschodniej Afryce. Na ścianie meczetu wyryte są wersety Koranu z 1107 r. (historycy przyjmują, że jest to jeden z najstarszych przykładów pisma suahili). Kobiety mogą zwiedzić meczet wyłącznie w odpowiednim stroju.
Atrakcją tego miejsca jest jednak rafa koralowa u wybrzeża, gdzie można pływać z delfinami w Zatoce Menai Bay, czyli jednym z miejsc chroniących środowisko morskie Zanzibaru (w 1997 r. utworzono tu specjalny obszar Menai Bay Conservation Area). Oczywiście nikt nie gwarantuje, że delfiny pojawią się akurat w trakcie naszej wycieczki, jeśli jednak będziemy mieć szczęście, to możliwe jest pływanie z nimi na otwartej wodzie w naturalnym środowisku życia. Koszt takiej przyjemności to ok 30-60 USD za osobę.

Wyspa Chumbe i rezerwat przyrody
Oddalona od wybrzeży Stone Town o jakieś 12 km bezludna wyspa, od 1960 r. została włączona w strefę wojskową niedostępną dla mieszkańców i turystów, przez co zachowała swoją unikatowość. W 1994 r. utworzono tu pierwsze Sanktuarium Morskie Zanzibaru – jako centrum rozwoju ekoturystyki i edukacji ekologicznej. Obecnie jest to prywatny i niekomercyjny rezerwat przyrody Chumbe Island Coral Park oferujący zakwaterowanie w ekologicznych bungalowach. Słynie z wyjątkowych raf koralowych – oprócz prawie 200 gatunków koralowców w okolicznych wodach żyje ok. 370 gatunków ryb i delfinów, wysepka jest zamieszkana przez żółwie i ponad 50 gatunków ptaków, w tym zagrożone wyginięciem rybitwy różowe.

turystyczne Nungwi
Nungwi to niewielka rybacka wioska na pn wyspy. Ponoć najbardziej rozwinięty ośrodek turystyczny wyspy, polecana przez wszystkich miejscowych ze względu na plażę oraz liczne rozrywki. Jednak oprócz turystycznej otoczki Nungwi jest obecnie centrum produkcji tradycyjnych, drewnianych łodzi dhow. Łodzie są budowane ręcznie, przy plaży, na oczach wszystkich spacerujących. Można porozmawiać z budowniczymi, popodglądać jak budują oraz wybrać się na rejs taką łódką. :) A na najdalej na północ wysuniętym cyplu na wyspie znajdziecie akwarium żółwi morskich "Mnarani natural", które ratuje ponoć zagrożone okazy (wstęp 5000 TZS). W akwarium możecie nakarmić żyjące tam żółwie, zobaczyć jak hodowane są młode oraz posłuchać o samym gatunku i jego historii. Taka atrakcja na 10 minut, jako miły przerywnik od leżenia na plaży. :)

Kendwa i "Full Moon Party"
Kendwa to turystyczna miejscowość na pn wyspy, z pięknymi plażami i mnóstwem resortów, niezbyt różniąca się od innych jej podobnych. Ale słynie z organizowanych co miesiąc, z okazji pełni księżyca, imprez na plaży (przy hotelu Kendwa Rock). Warto sprawdzić, jeśli się jest akurat w pobliżu. :)  Muzyka różnego rodzaju i liczne atrakcje typu fireshow.Wstęp niestety jest płatny, jeśli nie znacie nikogo miejscowego, kto mógłby Was wprowadzić ze sobą.

Pemba
Osobną atrakcją może być również sama Pemba – druga z wysp z archipelagu Zanzibar, położona kilkadziesiąt kilometrów na północ od Zanzibaru. Tu jednak nie udało mi się jeszcze dotrzeć, więc chętnie posłucham Waszych relacji.

Jakby ktoś się chciał podzielić doświadczeniem z Pembą czy innymi miejscami na Zanzibarze wartymi uwagi, zapraszam do komentarzy. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tanzania: Dar es Salaam i okolice - co warto zobaczyć. :)

Dar to ogr o mne miasto portowe, centrum ekonomiczno-gospodarcze kraju. Niestety miasto rzadko jest odwiedzane przez turystów w celu zwiedzania – najczęściej jest punktem przesiadkowym lub po prostu większym miastem na trasie na Zanzibar lub safari. A szkoda, bo pomimo, że klimat tego miejsca jest zupełnie inny niż pozostałych miast i miasteczek w Tanzanii, przy bliższym p o znaniu można nawet zapałać do niego sympatią. :)

Plaże Zanzibaru – którą wybrać?

Zanzibar słynie z piaszczystych plaż, uznawanych za jedne z piękniejszych na świecie. Jeśli nie jedziecie na zorganizowany wyjazd, gdzie o wyborze miejsca decyduje za Was organizator i tym samym zastanawiacie się, którą z plaż wybrać na kilka dni odpoczynku, czy lepiej jechać na północ czy wschodnie wybrzeże wyspy, być może pomogę Wam nieco tym wpisem. :)

Zanzibar (Tanzania) – Mzungu w domu, czyli zbiór luźnych myśli po powrocie. Ciekawostki z kategorii "warto wiedzieć przed wyjazdem" :)

Co pierwsze przychodzi na myśl o Tanzanii i Zanzibarze? Afrykańskie krajobrazy, dzikie zwierzaki na safari, Masajowie, rajska wyspa i bajeczne plaże nad lazurowo błękitną wodą... Ale czy tylko? Poniżej wszystko to, co mi osobiście kojarzyć się będzie już na zawsze z tym kawałkiem świata, czyli słów kilka m.in. o języku i filozofii życiowej, transporcie i jedzeniu. ;)